środa, 18 lipca 2012

Rozdział 2

Po porannej przygodzie było tak jak zwykle - nic się nie działo. Pisząc krótko moje popołudnie było falą nudów :p Siedziałam na kanapie i oglądałam "Dlaczego Ja" , kiedy ku mojemu zdziwieniu z mojej komórki, która nadawała by się do muzeum usłyszałam piosenkę Call Me Maybe, to dzwoniła Suzan.
- Siema Brenda mam super newsa!
- Hej. Co jest?
- U Alana jest dzisiaj domówka, jego staruszkowie pojechali do jakiejś tam ciotki i ma wolną chatę. Wpadamy?
- Spoko, tylko muszę wygrzebać coś z szafy, chociaż wątpię, żeby cokolwiek na mnie weszło...
- No już nie przesadzaj dziewczyno, przecież ty ważysz 48 kg ...
- No właśnie!?
- Dobra jak tam chcesz, daj znać Ely.
- Okej. No to pa.
- Cześć.
- Suzan była tak pod ekscytowana, no ale cóż, nie dziwię jej się, przecież Alan to jej książę z bajki, a poza tym Suzan lubi się bawić. Wprawdzie, to nie mama ochoty iść na tę imprezę, no ale i tak nie mam co robić, a poza tym przecież nie mogłam jej odmówić. Po krótkich rozmyśleniach zadzwoniłam do Ely, która także zgodziła się przyjść. Chwilę później wpadła do mnie Suzan ubrana w strój, którym chciała zaimponować Alanowi.
- No i jak tam przygotowania? - Spytała Suzan.
- Oj słabiutko...
- Nie przejmuj się zaraz coś dla cb znajdę...
- Po paru minutach poszukiwań w milczeniu Suzan się odezwała.
- Co ty na to? - Zachichotała.
- Hahaha widzę, że humor ci dopisuje...
Przestań się wygłupiać i znajdź wreszcie coś dla mnie.
- No okej, nie gorączkuj się tak - Po chwili Suzan wyjęła z szafy coś zupełnie innego.
- A to ci pasuje?
- No pewnie :D
Poczekajmy na Ely, miała się u mnie zjawić.
- Ok
- W czasie, kiedy czekałyśmy na Ely urządziłyśmy sobie pogaduchy, jednak po chwili zadzwonił dzwonek.
- To pewnie Ely - Odezwała się Suzan
- Pewnie tak - Dodałam.

                              Kiedy Ely weszła do mieszkania...

- Siema Ely.
- Hej.
- Jak zjawiskowo.
- No wiesz, jak ja wybiorę to zawsze jest zjawiskowo.
- Racja.
- Jeśli mnie oczy nie mylą, to masz nowe buty, a tak na marginesie, to cały strój jest odlotowy. - Powiedziałam.
- Masz racje Brenda, To są nowe buty. :D
- Czy to perfumy od Chanele? - Dodała Suzan.
- Skąd wy to wszystko wiecie?
- Roześmiane ruszyłyśmy na domówkę, nieświadome tego, co się na niej wydarzy...

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 1

Właśnie rozmyślałam o zbliżających się wakacjach, do których brakowało zaledwie 3 tygodnie, kiedy nagle usłyszałam
-Brenda do tablicy.
-Zamurowało mnie, jednak szybko wstałam z krzesła i podeszłam do tablicy. Stałam jak słup i próbowałam domyślić się o czym jest lekcja, jednak najchętniej zapadłabym się pod ziemię. Nauczycielka już miała sięgnąć po długopis, żeby wpisać mi nie pierwszą lufę, jednak z opresji uratował mnie dzwonek na przerwę. Odetchnęłam z ulgą. Prędko się spakowałam i wyszłam z sali. Po chwili dołączyły do mnie moje dwie przyjaciółki Suzan i Ely.
-Miałaś farta. - Odezwała się Ely.
-O czym ty tak całymi dniami rozmyślasz? - Dodała Suzan.
-No przecież zbliżają się wakacje, moje szare komórki już dawno przestały działać.
-Powinnyśmy wybrać się gdzieś.
-Świetny pomysł Brenda wkońcu się zrelaksuje.
-Co ty na to? - Spytały.
-Jak dla mnie OK.
Na podobnych rozmowach upłynęła nam droga do domu. Wpadłam do mieszkania jak rakieta i położyłam się na łóżko. Nie miałam na nic ochoty. A jakby tego tego było mało cały czas dręczyły mnie moje zbędne kilogramy, jednak nie miałam czasu ani ochoty, aby coś z nimi zrobić. Zmęczona problemami codziennego życia szybko zasnęłam. Kiedy się obudziłam to spojrzałam na budzik stojący na moim biurku i po chwili doszłam do wniosku, że jest już 7:45. Szybko się ogarnęłam, założyłam plecak i już miałam otwierać drzwi wyjściowe, kiedy nagle zobaczyłam zaspaną mamę idącą w moim kierunku. W tej samej chwili uświadomiłam sobie, że jest weekend. Po krótkiej chwili ponownie leżałam już w łóżku. Wstałam dopiero około 11:00 zdawając sobie sprawę ze swojej głupoty. Ale trudno, prędzej czy później wszyscy o tym zapomną. Chyba...